sobota, 29 grudnia 2012

Z widokiem na Tatry

Przepiękna, zimowa (a więc na biegówkach) wycieczka w Pasmo Jaworzyny Krynickiej. Tradycyjnie, podobnie jak na rowerze, postanowiłem pobiec trasą w formie pętli, no i oczywiście przez atrakcyjne rejony. Tym razem los padł na okolice Wierchomli, gdzie miałem pewność, że śniegu jest wciąż dużo. Wyruszyłem z pierwszego parkingu, które służą głównie narciarzom zjazdowym, szusujących na stokach wznoszących się nad Wierchomlą Małą. Najpierw (niosąc narty) kilkadziesiąt metrów do ujścia doliny Potaszni, a następnie już na nartach rozpocząłem długą prawie dziesięciokilometrową wędrówkę w górę doliny. (więcej zdjęć z wycieczki umieściłem na moim profilu ( http://www.facebook.com/marek.ryglewicz.5 )

To jedna z piękniejszych dolin w Paśmie Jaworzyny Krynickiej wcinająca się między dwa boczne, wysokie na ponad 1000 m n.p.m., pasma Parchowatki z lewej i Lembarczeka z prawej, a źródła potoku Potasznia znajdują się tuż pod szczytem Runka. Pierwszy kilkukilometrowy odcinek, aż do wystawionej przez leśników, wiaty turystycznej "Pod Hale", trzeba uważać na wysypany na śnieg żwir. 
Dłuższy odcinek jedziemy wzdłuż rezerwatu "Lembarczek", w którym przedmiotem ochrony jest pierwotny las jodłowo-bukowy z domieszką jawora. Po dojechaniu do dużego placu (z koszem na śmieci), wybieramy drogę prowadzącą po lewej stronie potokui zaczynamy ostatni fragment wspinaczki która kończy się na głównym grzbiecie Pasma Jaworzyny Krynickiej, a 100% pewności daje nam biegnący tędy główny szlak beskidzki (czerwony). W lewo po około 4 kilometrach dotarlibyśmy na Halę Łabowską, a ja skręcam w prawo i rozpoczynam wspinaczkę na Runek. 
To najwyższy punkt podczas tej wycieczki bo rejestrator pokazał aż 1076 m n. p. m.. Szlak czerwony skręca tu w lewo, a my już niebieskim szlakiem kierujemy się w kierunku Bacówki nad Wierchomlą. Dzisiaj, 29 grudnia 2012, mamy doskonałą pogodę, niewielki mróz, więc pewne jest, że czeka na nas tam niepowtarzalny widok na zaśnieżone Tatry. W Bacówce tradycyjnie bardzo dużo turystów, również na biegówkach, ale trafiają tu też zjazdowcy z "Dwóch Dolin", którzy przez Długie Młaki docierają na nartach. Oczywiście będąc tu warto też skorzystać z bardzo dobrej kuchni. 
Po dłuższym odpoczynku ruszamy na ostatni etap. W dół doliny do miejsca startu wracamy teraz drogą dojazdową do schroniska, która jest również drogą rowerową. Pięknie zaśnieżona, więc szybko można zjechać na dół (około 5 km), natomiast w miejscach bardziej nachylonych, ja decyduje się zdejmować biegówki, aby zbyt szybko nie znaleźć się w dole doliny :).
Do zobaczenia na trasach biegowych Sądecczyzny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz