wtorek, 15 stycznia 2013

Beskid Sądecki - z Barnowca na Halę Łabowską


W porównaniu do poprzedniej wycieczki ta jest prawie trzykrotnie dłuższa. Ale to nie jedyna różnica. Teraz postanowiłem dotrzeć w jedno z najatrakcyjniejszych miejsc w Beskidzie Sądeckim, bo kto nie słyszał o schronisku na Hali Łabowskiej. Położone u zbiegu wielu szlaków w Paśmie Jaworzyny Krynickiej, dostępne z wielu miejsc Sądecczyzny zaprasza turystów o każdej porze roku.





Wyruszyłem podobnie jak podczas wycieczki z Barnowca, ale kiedy po półtora kilometrowej wędrówce dotarłem do biegnącej  prostopadle leśnej drogi, to zamiast skręcić w prawo do rezerwatu Barnowiec, skręciłem w lewo. Droga lekko się wznosi otaczając wznoszący się w głównym grzbiecie pasma Jaworzyny Krynickiej Wierch nad Kamieniem. Mijamy dochodzącą z lewej drogę z Maciejowej prowadzącą doliną Składziszczańskiego Potoku, a dalej tablicę informującą, że mijamy pomnik przyrody "Skały i jaskinie pod Wierchem nad Kamieniem". Od tego miejsca zaczyna się delikatny zjazd, aż do kolejnego rozwidlenia gdzie dochodzi droga z Łabowej przez Feleczyn. Miejsce charakterystyczne bo PTTK wystawiło tu tablicę informacyjną z mapką tras dla narciarstwa biegowego, ale również dlatego bo odejście drogi w prawo to najkrótsze dojście do schroniska. Łagodne podejście, a o tym że zbliżamy się do grzbietu, świadczy szron pokrywający w całości drzewa. Jest przepięknie, wręcz bajkowo. Wychodzę na polanę, ale z racji dużej mgły schronisko dostrzegam dopiero z odległości kilkunastu metrów. Postanawiam, odpocząć przy herbacie i szarlotce. Pięknie odnowione i rozbudowane dzięki udziałowi w projekcie "Zielone schroniska" zachwyca jeszcze bardziej. Ale pora wracać. Po konsultacji z gospodarzem schroniska postanawiam wracać korzystając z niebieskiego znaku, który docelowo prowadzi do Łabowej. Dość duże nachylenie pierwszego fragmentu, zmusiło mnie do schodzenia bokiem na bardziej stromych odcinkach, ale już wkrótce dotarłem do tablicy informacyjnej rezerwatu Łabowiec, który położony jest na lewo od szlaku. Jeszcze kilkadziesiąt metrów i opuszczam niebieski szlak skręcając w wąską leśną drogę w lewo (nieoznakowany, ale dzień wcześniej tędy na skuterze przejechał gospodarz i o tym fakcie mnie poinformował). Gdybym pojechał dalej niebieskim, po pierwsze straciłbym około 100 metrów wysokości, a po drugie trasa wydłużyłaby się o kilka kilometrów (musiałbym okrążyć szczyt Kobylarki). Wkrótce docieram do rozwidlenia, na którym skręcałem do schroniska i znaną już trasą zaczynam drogę powrotną.
Poniżej kilka zdjęć z trasy, a więcej znajdziecie na moim profilu na facebooku .
Zapraszam na trasę























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz